w

Przez 17 lat dziwna choroba zabrała im piątkę dzieci. Wciąż obawiają się o pozostałych synów.

Historie ludzkiej wytrwałości, miłości i siły ducha potrafią poruszyć serca każdego z nas. To właśnie taka historia opowiada Mark i Jamie, para, która musiała stawić czoła nieznanemu przeciwnikowi – chorobie, która pozbawiła ich pięciu ukochanych dzieci.

Mark i Jamie przez wiele lat prowadzili szczęśliwe życie. Mieli swoją rodzinę, pracę, marzenia i plany na przyszłość. Jednak ich życie nagle obróciło się do góry nogami, gdy ich pierwsze dziecko zachorowało. To był początek trudnej i pełnej niepewności podróży.

Choroba, która zaatakowała rodzinę Marka i Jamie, była tak rzadka i nieznana, że nawet eksperci mieli trudności z jej zdiagnozowaniem. Objawy były druzgocące – dotknęły układ oddechowy i ruchowy dzieci, prowadząc do opóźnień w ich rozwoju. Młodzi rodzice nie wiedzieli, jak pomóc swoim maluchom w radzeniu sobie z codziennymi wyzwaniami związanymi z tą tajemniczą chorobą.

Co jeszcze bardziej przerażające, choroba pojawiła się szybko i nieoczekiwanie, nie dając rodzicom czasu na przygotowanie się na nią. Było to niewątpliwie ogromne wyzwanie zarówno dla Marka i Jamie, jak i dla ich dzieci.

Niestety, mimo desperackich prób i zaangażowania całej rodziny, nie udało się uratować ani jednego z pięciu chorych dzieci. Mark i Jamie musieli stawić czoła nie tylko bólowi po stracie swoich ukochanych, ale także błyskawicznie zmieniającej się rzeczywistości, w której ich rodzina była bezpieczna tylko chwilę wcześniej.

Teraz para ma czworo innych synów, którzy rosną „jak na drożdżach,” jak sami to opisują. W ich życiu jest teraz miejsce na uśmiech i nadzieję, ale wspomnienia o tych pięciu dzieciach, które stracili, zawsze pozostaną w ich sercach.

Historia Marka i Jamie przypomina nam, jak cenna jest zdrowie, a także jak ważne jest, by nieustannie dążyć do zrozumienia i leczenia rzadkich chorób. To także historia o niezłomnej miłości rodziców, którzy pomimo przeciwności wciąż trwają przy sobie i dzielą się swoją historią, aby budować świadomość i wsparcie dla innych rodzin borykających się z podobnymi wyzwaniami.

Nie wiem, dlaczego to wszystko się z nami dzieje. Wiem, że muszę żyć dla naszych synów, ale gdyby nie oni, nie wiem, czy dałbym radę. Chcemy zbudować w pobliżu domu ogród pamięci dla wszystkich pięciu zmarłych dzieci. Chcę tylko miejsca, w którym mogliby się modlić w dowolnym momencie i czuć się blisko nich …