Kiedy przenieśliśmy się do miejsca, gdzie dorastała moja żona, zgodziliśmy się na tymczasowe zamieszkanie u jej matki. Dom był na tyle duży, że wydawało się, iż wspólne życie nie powinno sprawiać problemów. Mieliśmy do dyspozycji własny pokój i ustaliliśmy zasady korzystania z kuchni oraz łazienki. Z racji pracy, która zajmuje nam większość dnia, byliśmy przekonani, że taka sytuacja będzie możliwa do zaakceptowania.
Zamieszkanie z teściową było dla mnie dużym wyzwaniem, ale z miłości do żony postanowiłem się z tym pogodzić. Ustaliliśmy, że taka sytuacja będzie jedynie przejściowa, do momentu, aż poprawi się nasza sytuacja finansowa.
Rola eleganckiej garderoby w mojej pracy
Pracuję w branży kreatywnej, gdzie elegancki ubiór na spotkaniach z klientami jest niezwykle istotny. Posiadam kilka drogich marynarek na specjalne okazje oraz kolekcję tych bardziej codziennych. Każda z nich jest symbolem mojego zawodowego sukcesu i ciężkiej pracy. W dzieciństwie nosiłem ubrania po starszych członkach rodziny, dlatego obiecałem sobie, że kiedy dorosnę, zawsze będę miał porządne ubrania.
Pewnego czwartku, wracając z pracy, zauważyłem brak jednej z moich ulubionych marynarek. Byłem pewien, że zostawiłem ją w szafie. Przeszukałem cały dom, ale bez rezultatu. Kiedy zapytałem żonę o marynarkę, odesłała mnie do swojej matki.
Szokujące odkrycie
Znalazłem teściową w salonie. Zapytałem, czy przypadkiem nie widziała mojej marynarki. Odpowiedziała spokojnie:
– Och, to była twoja ulubiona? Zabrałam ją dla syna, potrzebował czegoś eleganckiego na rozmowę o pracę. Nie miał pieniędzy na nową, a twoje marynarki tylko wiszą i się kurzą. Masz ich tyle, że jedna mniej nie zrobi różnicy. Nie sądziłam, że to problem – powiedziała.
Trudna rozmowa
Byłem zszokowany jej podejściem. Marynarka była szyta na miarę i kosztowała ponad pięćset złotych. Teściowa bez pytania ją zabrała i podarowała synowi. Wiedziałem, że musiała przeszukać naszą szafę, bo marynarka wisiała tam, gdzie zawsze.
– Niech się mama nie gniewa, ale to moje rzeczy i trzeba było zapytać – odparłem. – Chodzi tu nie tylko o marynarkę, ale o szacunek do mojej własności. Nie życzę sobie, aby mama rozporządzała moimi ubraniami – dodałem.
Teściowa wzruszyła ramionami i przewróciła oczami, jakbym był nieznośnym dzieckiem.
– Nie rób scen. Mój syn miał ważną potrzebę. A wy mieszkacie u mnie, nie szukałam w twojej szafie, a w swojej, bo kupionej za moje pieniądze – odpowiedziała.
Decyzja o wyprowadzce
Dyskusja stała się bardzo napięta. Żona stanęła po stronie matki, co dodatkowo mnie zabolało. Rozumiałem, że szwagrowi nie powodzi się najlepiej, ale gdyby poprosił, pomógłbym mu. Zabranie mojej własności bez pytania było jednak dla mnie nie do przyjęcia.
Oświadczyłem żonie, że chcę jak najszybciej się wyprowadzić. Nie mogłem sobie wyobrazić dalszego mieszkania z teściową, która nie szanuje mojej własności i mnie samego.