W czerwcu 2017 roku świat corridy pogrążył się w żałobie. W południowo-zachodniej Francji, na oczach tysięcy widzów, życie stracił jeden z najbardziej znanych matadorów swoich czasów – Iván Fandiño. Jego śmierć w Aire-sur-l’Adour była nie tylko dramatycznym wydarzeniem dla świata miłośników corridy, ale również symbolicznym przypomnieniem o nieprzewidywalności tej niebezpiecznej tradycji.
Kim był Iván Fandiño?
Urodzony w Kraju Basków Fandiño nie był zwykłym uczestnikiem walk z bykami – był ikoną, człowiekiem, który zbudował swoją legendę na podejmowaniu ryzyka tam, gdzie inni widzieli jedynie zagrożenie. Przez ponad dziesięć lat swojej kariery torował drogę przez najbardziej wymagające areny Hiszpanii i Francji, zyskując uznanie dzięki swojej odwadze, technice i niezłomnemu duchowi.
Nie unikał niebezpiecznych byków – wręcz przeciwnie, słynął z tego, że stawiał im czoła, gdy inni się wycofywali. Taka postawa przyniosła mu zarówno chwałę, jak i szereg urazów w trakcie występów.
Tragiczny dzień w Aire-sur-l’Adour
17 czerwca 2017 roku podczas festiwalu w miejscowości Aire-sur-l’Adour Fandiño po raz ostatni wszedł na arenę. Choć miał już za sobą jeden pojedynek, zdecydował się na kolejne wyjście. To właśnie wtedy, podczas wymiany ciosów z bykiem, doszło do dramatycznego wypadku.
Fandiño zaplątał się w pelerynę – kluczowy rekwizyt każdego torreadora – i stracił równowagę. Upadek na ziemię okazał się tragiczny. Byk ważący niemal pół tony wykorzystał moment i wbił róg w bok matadora. Cios przebił jego klatkę piersiową, uszkadzając kilka ważnych narządów, w tym płuca.
Ostatnie chwile bohatera
Kiedy ratownicy wynosili go z areny, Fandiño był jeszcze przytomny, ale wiedział, że sytuacja jest poważna. Według relacji świadków jego ostatnie słowa brzmiały: *„Pośpieszcie się, umieram”*. W drodze do szpitala doszło do zatrzymania krążenia. Lekarze nie zdołali go uratować.
Śmierć Fandiño wstrząsnęła zarówno społecznością miłośników walk byków, jak i jego najbliższymi współpracownikami. Inny torreador, Juan del Álamo – który ostatecznie zabił byka – nie krył niedowierzania. W rozmowie z dziennikarzami przyznał: *„Nie możemy w to uwierzyć. Wszystko wydarzyło się tak szybko, nikt nie zdążył zareagować”*.
Nie była to jego pierwsza konfrontacja z niebezpieczeństwem
Choć tragiczny wypadek zakończył życie Fandiño, to nie był to jego pierwszy kontakt z brutalną stroną corridy. W 2014 roku podczas występu we francuskim Bayonne stracił przytomność na arenie po groźnym uderzeniu. Rok później w Pampelunie byk wyrzucił go w powietrze. Każde z tych wydarzeń stanowiło dowód na to, jak cienka jest granica między brawurą a śmiercią w tej dyscyplinie.
Jednak dopiero dramatyczne wydarzenia z 2017 roku sprawiły, że matador z Kraju Basków na zawsze zapisał się w historii jako pierwszy zawodnik, który zginął na francuskiej arenie od prawie stu lat. Ostatnią podobną tragedią była śmierć Isidora Mari Fernando w Béziers w 1921 roku.
Reakcje na śmierć Fandiño
Po tragicznych wydarzeniach hołdy napływały z całego świata. Król Hiszpanii Filip VI określił Fandiño mianem „wielkiego reprezentanta tradycji walk byków”. Premier Mariano Rajoy również uczcił jego pamięć, wyrażając głęboki żal i podkreślając jego zasługi dla hiszpańskiej kultury.
Dla wielu Fandiño był symbolem odwagi i tradycyjnych wartości – człowiekiem, który poświęcił życie pasji. Jednak dla innych jego śmierć była impulsem do zadania pytania: czy ta brutalna tradycja powinna nadal istnieć?
Corrida pod lupą opinii publicznej
Walki z bykami, mimo że zakorzenione w kulturze Hiszpanii i części Francji, od lat wzbudzają skrajne emocje. W niektórych regionach zakazano ich całkowicie. Jednak we Francji w 2012 roku zalegalizowano je ponownie, uznając za element lokalnego dziedzictwa kulturowego.
Hiszpania z kolei, mimo rosnącego sprzeciwu organizacji prozwierzęcych, nadal broni tej tradycji. Śmierć Fandiño ożywiła debatę społeczną – nie tylko na temat ryzyka, jakie podejmują matadorzy, ale też cierpienia zwierząt i etyki całego widowiska.
Corrida: sztuka czy okrucieństwo?
Zwolennicy walk byków podkreślają, że jest to forma sztuki – widowisko o głębokich korzeniach, które wymaga mistrzostwa, odwagi i poświęcenia. Dla nich matadorzy to nie tylko wojownicy, lecz artyści, którzy ryzykują wszystko, aby opowiedzieć historię walki człowieka z losem.
Z kolei przeciwnicy zwracają uwagę na cierpienie zwierząt, brutalność widowiska i archaiczny charakter tej formy rozrywki. Dla nich każda tragedia – także ta, która spotkała Fandiño – jest dowodem na to, że corrida powinna przejść do historii.
Dziedzictwo Fandiño – pytanie bez odpowiedzi
Iván Fandiño zapłacił najwyższą cenę za swoje oddanie tradycji. Jego śmierć pozostawiła głęboki ślad nie tylko w środowisku matadorów, ale także w sercach ludzi, dla których był uosobieniem pasji, odwagi i walki z przeznaczeniem.
Czy warto ryzykować życie w imię dziedzictwa? Czy tradycja jest warta bólu i śmierci – zarówno ludzi, jak i zwierząt? Odpowiedź na te pytania każdy musi odnaleźć sam. Jedno jest pewne: historia Ivána Fandiño na zawsze pozostanie jednym z najbardziej dramatycznych rozdziałów współczesnej corridy.