w

Możecie mnie osądzać, ale wszystkim mówię, że nie mam ani matki, ani siostry. Gdy je mijam udaję, że ich nie znam.

Kiedyś życie moje i mojej bliźniaczki Laury było niemal jednym organizmem. Od ukończenia liceum, przez wspólne wybory dotyczące studiów medycznych, aż po rozpoczęcie zawodowej kariery – dzieliłyśmy niemal wszystko. Z biegiem czasu jednak nasze drogi zaczęły się różnić.

Laura wyszła za mąż, podczas gdy ja kontynuowałam edukację, robiąc specjalizację i pracując w szpitalu oddalonym o godzinę drogi. Niedługo potem obie zostałyśmy matkami – ja urodziłam syna, Laura córkę.

Różne poziomy wsparcia od matki

Moja sytuacja mieszkaniowa była stosunkowo stabilna – mój mąż odziedziczył po babci przestronne mieszkanie. Laura natomiast musiała zaciągnąć kredyt hipoteczny, co wiązało się z dużymi obciążeniami finansowymi. Moja mama regularnie wspierała Laurę, oferując pomoc przy każdej okazji, podczas gdy ja pozostawałam bez wsparcia. Choć starałam się nie dawać tego po sobie poznać, trudno było mi znieść tę nierówność.

W dzieciństwie nie zauważałam, aby mama traktowała nas inaczej. Wydawało mi się, że obie byłyśmy dla niej równie ważne – te same ubrania, prezenty, brak wyróżnień. Z czasem jednak zaczęłam dostrzegać zmiany. Coraz częściej krytykowała mojego syna, nazywając go niegrzecznym, podczas gdy córkę Laury chwaliła bez końca, przewidując jej wspaniałą przyszłość.

Osiągnięcia szkolne i zazdrość

Laura otworzyła własną przychodnię w małej miejscowości, gdzie dobrze znała mieszkańców. Dzięki temu jej córka uzyskiwała dobre oceny bez większego wysiłku. Mój syn natomiast musiał samodzielnie radzić sobie z nauką, bez taryfy ulgowej. Ostateczna miara umiejętności przyszła jednak podczas matury.

Mimo wcześniejszych sukcesów Laury, jej córka uzyskała słaby wynik, podczas gdy mój syn dostał się na renomowane studia medyczne w Warszawie. Reakcja Laury była pełna zazdrości, co skłoniło ją do wysłania córki na drogą prywatną uczelnię.

Prośba o wsparcie finansowe

Pewnego dnia mama zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc finansową dla Laury. „Musisz wesprzeć swoją siostrę – powiedziała – jej córka musi studiować, a czesne jest naprawdę wysokie. Twój syn studiuje za darmo, więc powinnaś pomóc Laurze.” Choć byłam w trudnej sytuacji, zgodziłam się pokryć połowę czesnego na pierwszy rok studiów siostrzenicy. Zrozumiałam, że czuje ona dużą presję ze strony matki i babci.

Niestety, w trzecim roku studiów siostrzenica zaszła w ciążę i musiała przerwać naukę. Wkrótce potem mama znów poprosiła mnie o pomoc – tym razem w sfinansowaniu wesela wnuczki. „Pracujesz w dużym szpitalu, masz przecież pieniądze” – mówiła. Tym razem jednak zdecydowałam się odmówić, priorytetowo traktując potrzeby mojego syna.

Ostateczne rozstanie

Po ślubie mąż Laury opuścił ją, a mama postanowiła przekazać swoje mieszkanie wnuczce, sama przeprowadzając się na wieś. Mimo napiętych relacji, odwiedziłam mamę, by pomóc jej w remoncie domu, ale usłyszałam, że powinnam nadal wspierać Laurę. To było dla mnie kroplą goryczy. Postanowiłam zakończyć wszelkie kontakty z rodziną, która mnie nie szanowała. Zdecydowałam się odciąć od nich raz na zawsze.

Życie po zerwaniu więzi

Minęło dziesięć lat, kiedy Laura zadzwoniła, informując mnie o ciężkiej chorobie naszej matki. Mimo jej potrzeb, oznajmiłam, że nie mam już ani matki, ani siostry, i poprosiłam, by więcej do mnie nie dzwoniła. Teraz jestem babcią, mój syn ma cudowną rodzinę, a ja cieszę się każdą chwilą spędzoną z wnukami.

Niedawno spotkałam Laurę i naszą matkę w szpitalu. Minęłam je obojętnie, udając, że ich nie znam. To doświadczenie nauczyło mnie, że rodzice nigdy nie powinni faworyzować jednego dziecka kosztem drugiego. Każde dziecko zasługuje na równą miłość i wsparcie.