w

Moje przyjaciółki śmieją się, bo mój chłopak odwiedza mnie z przygotowanym jedzeniem w pojemnikach.

Związek to wyjątkowa i piękna relacja, pełna wzlotów, wyzwań i nieustannego rozwoju. Każdy związek wymaga pracy, kompromisów i wzajemnego zrozumienia. Gdy ja i mój partner zaczęliśmy rozważać wspólne zamieszkanie, naturalnie pojawiło się wiele pytań i obaw. Sama już mieszkam na swoim, podczas gdy on wciąż mieszka z rodzicami, co sprawia, że nasze codzienne życia wyglądają zupełnie inaczej.

Przez ostatnie miesiące udało nam się poznać nasze rodziny, a nasz czas razem coraz częściej spędzamy w moim mieszkaniu. Po wspólnych wyjściach, zazwyczaj wracamy do mnie, gdzie zajmuję się przygotowaniem posiłków, od kolacji po poranne śniadanie.

Wydatki i narastające wątpliwości

Z czasem zaczęłam dostrzegać, że moje wydatki na jedzenie znacząco wzrosły. Mój partner nie ma małego apetytu, co stało się zauważalne w budżecie. Coraz częściej zastanawiałam się, czy powinnam go poprosić o udział w finansowaniu naszych wspólnych posiłków. Obawiałam się jednak, że taka prośba może go urazić, a temat pieniędzy bywa często drażliwy w relacjach.

Postanowiłam porozmawiać o tym z moimi przyjaciółkami, ale ich opinie były podzielone. Jedna z nich zasugerowała, że poproszenie o pomoc w pokrywaniu kosztów jedzenia jest czymś zupełnie naturalnym i nie powinnam się tego obawiać. Druga natomiast zwróciła uwagę, że jeśli sam nie zauważył potrzeby wsparcia finansowego, być może to sygnał, by przemyśleć naszą relację na głębszym poziomie.

Otwarta rozmowa i zaskakujący obrót wydarzeń

Zdecydowałam się w końcu poruszyć ten temat z moim partnerem. Powiedziałam mu wprost, że chciałabym, aby czasami samodzielnie zrobił zakupy i pomógł w przygotowaniu posiłków. Ku mojemu zdziwieniu, nie tylko zgodził się, ale również przeprosił, wyjaśniając, że nigdy wcześniej o tym nie myślał. Wydawało mi się, że problem został rozwiązany.

Kilka dni później zadzwonił z informacją, że przyjdzie na kolację i tym razem on się wszystkim zajmie. Poprosił, żebym nie kupowała żadnych produktów ani nie przygotowywała niczego, bo to on zadba o jedzenie. Byłam bardzo podekscytowana, wyobrażając sobie romantyczny wieczór i myślałam, że mój ukochany przyrządzi coś wyjątkowego.

Rozczarowanie – nie tak to miało wyglądać

Gdy przyszedł, przyniósł ze sobą torbę pełną jedzenia, ale nie były to składniki do wspólnego gotowania, jak sobie wyobrażałam. Zamiast tego, wyjął pojemniki z gotowymi potrawami: gołąbki, kotlety, kasza, a nawet sałatka, wszystkie przygotowane przez jego matkę. Był również termos z herbatą! Byłam zdziwiona i nieco rozczarowana, bo liczyłam na coś innego. Zapytałam, co to wszystko ma znaczyć. Odpowiedział, że przecież dostarczył jedzenie, jak prosiłam. Zniechęcona, odłożyłam na bok fartuch, który specjalnie kupiłam na tę okazję, i włożyłam dania do lodówki.

Mimo tego rozczarowania wieczór przebiegł spokojnie. Obejrzeliśmy film, poszliśmy na spacer, a potem wróciliśmy do mieszkania, by zjeść przyniesione potrawy. Rano, jak zawsze, wrócił do domu, zabierając ze sobą resztki jedzenia.

Codzienna rutyna – czy to jest norma?

Od tego momentu nasza codzienność nabrała pewnej regularności. Co drugi dzień wyglądało to tak: ja gotowałam, a on przynosił jedzenie od swojej matki. Pojawiła się rutyna, której nie mogłam przestać analizować. Moje przyjaciółki zaczęły się nawet śmiać, mówiąc, że nawet po wspólnym zamieszkaniu, jego mama nadal będzie dostarczać nam jedzenie w pojemnikach.

Brak zaangażowania – sygnał do refleksji

Kiedy ostatnio zaproponowałam wspólne zakupy i gotowanie, liczyłam na to, że takie działanie nas zbliży. Niestety, jego odpowiedź mnie zaskoczyła. Oznajmił, że ostatnio to on płacił za wszystko, więc teraz nie ma ochoty ani płacić, ani gotować. Choć nadal chce spędzać ze mną czas, nie zamierza angażować się w przygotowania posiłków. Byłam zawiedziona, bo liczyłam na większe zaangażowanie z jego strony.

Pierwszy związek – cenne lekcje na przyszłość

To mój pierwszy poważny związek, co sprawia, że czuję się niepewnie. Mam wiele pytań i wątpliwości, bo nie jestem pewna, jak relacje partnerskie powinny wyglądać. Czy to normalne, że partner przynosi jedzenie przygotowane przez matkę?

Czy nasze życie powinno tak wyglądać? Czuję, że muszę znaleźć równowagę między swoimi oczekiwaniami a tym, co rzeczywiście dzieje się w naszej relacji. Mimo że kocham mojego partnera, mam wrażenie, że przed nami długa droga do zrozumienia i prawdziwego wspólnego życia.