w

Moja mama, która ma 73 lata mieszka tylko kilka kilometrów ode mnie, a ja nie mam czasu by ją odwiedzić.

Moja mama, mimo że ma już siedemdziesiąt trzy lata, wciąż z niezmienną troską i oddaniem dba o mnie, jak kiedyś. Kiedy wręcza mi kilka gruszek, nie może powstrzymać się od dodania: „Może nie wyglądają idealnie, ale są zdrowe i pyszne! To dla Ciebie, bez chemii, wiem, że je lubisz”. Zbieram te owoce, wsiadam do samochodu i odjeżdżam, zatopiona w myślach o własnych sprawach.

Życie w ciągłym biegu – zapominanie o bliskich

Moje życie jest nieustanną podróżą – między miastami i krajami. Czasami trudno mi znaleźć chwilę na zatrzymanie się, nawet we własnym domu. Gdy odwiedzam mamę, jest to zazwyczaj tylko krótka przerwa po załatwieniu wszystkich spraw – spotkaniach z przyjaciółkami, wizytach u kosmetyczki, i innych obowiązkach.

Podczas takich wizyt rozmawiam z nią szybko, zadając pytania o najważniejsze sprawy, ale często czuję się zniecierpliwiona jej opowieściami, które z mojego punktu widzenia wydają się błahe. Po tych krótkich spotkaniach wracam do natłoku codziennych zadań, zostawiając mamę samą z jej troskami.

Nieustanna troska mamy

Moja mama nigdy nie przestaje się o mnie martwić. Zawsze dostrzega, gdy ubieram się zbyt lekko, gdy przeziębienie nie mija, bo nie dbam o siebie wystarczająco dobrze. Przypomina mi, że powinnam zwolnić tempo i mniej pracować. Zawsze znajdzie czas, aby wysłuchać moich problemów, choć sama boryka się z codziennymi trudnościami.

Często dzwonię do niej, a ona opowiada o drobnostkach ze swojego dnia – o targu, o kłopotach siostry na wsi, o deszczu, który zniszczył pomidory, czy o tym, że kot Miluś stracił oko.

Zrozumienie – wartość późnych refleksji

Niestety, moje zainteresowanie jej opowieściami bywa powierzchowne. Często wydaje mi się, że jej życie jest pełne drobnostek, które nie mają większego znaczenia, a jej zdrowotne zmartwienia tylko mnie irytują. Proszę ją, by odwiedziła lekarza, ale ona zbywa moje uwagi, mówiąc, że „nie jestem lekarzem”.

Z czasem uświadamiam sobie, że to wszystko – rozmowy, jej troski, moje zniecierpliwienie – jest częścią naszego życia. Codzienny kontakt, choć czasami trudny, jest tym, co nas łączy i sprawia, że wciąż jesteśmy blisko siebie.

Powrót do korzeni – odnalezienie spokoju

Pod wpływem tych przemyśleń postanawiam odbyć spontaniczną wizytę na wsi, gdzie mieszka mama. Wchodzę do jej domu, a ona już smaży dla mnie rybę, tata kroi arbuza, a z uśmiechem proponuje „młode wino”. Choć odmawiam z powodu prowadzenia samochodu, tata nadal stara się mnie przekonać, co kończy się wspólnym śmiechem.

Siedzę owinięta w mamy sweter, czuję ciepło rodzinnego domu, mimo chłodnej pogody na zewnątrz. Mama biegnie włączyć piekarnik, by rozgrzać kuchnię, a ja na chwilę przenoszę się w czasy dzieciństwa, kiedy wszystko było prostsze i pełne miłości.

Nieoceniona wartość codziennych chwil z mamą

Mamusiu, żyj jeszcze długo, bo nie potrafię sobie wyobrazić życia bez Twojego głosu w telefonie. Nie wiem, jak poradzę sobie bez Twojej obecności, bez ciepła Twojej kuchni, gdzie zawsze czeka na mnie domowy obiad, a Ty starasz się, by w domu było przytulnie i bezpiecznie.

Twoje codzienne troski i gesty są tym, co nadaje mojemu życiu sens. Mimo zabiegania za własnymi sprawami, zawsze mam do czego wracać. Dzięki Tobie wiem, że w życiu liczą się nie tylko osiągnięcia, ale przede wszystkim te małe chwile, które sprawiają, że czujemy się kochani i doceniani.