W erze mediów społecznościowych, gdzie każdy może stać się głosem pokolenia, pojawił się nowy typ liderów opinii – influencerzy. Niektórzy z nich wykorzystują swoje platformy, by rzucić wyzwanie utartym schematom i zmienić sposób, w jaki postrzegamy świat.
Jedną z takich osób jest Tess Holliday, modelka plus-size, która swoją odwagą i autentycznością inspiruje miliony do akceptacji siebie i kwestionowania społecznych norm dotyczących wyglądu.
Kim jest Tess Holliday?
Tess Holliday, 34-letnia Amerykanka, to nie tylko modelka, ale i ikona ruchu body positivity. Od lat konsekwentnie pokazuje, że piękno nie zna rozmiaru, a wartość człowieka nie zależy od jego sylwetki. Jej obecność w świecie mody – na okładkach magazynów, wybiegach i w mediach społecznościowych – to manifest siły i pewności siebie. Jednak droga do tego miejsca nie była prosta. Holliday regularnie zmaga się z krytyką i stereotypami, które próbują sprowadzić ją do roli „innej” tylko z powodu jej wagi.
„Nie rozumiem, dlaczego miałabym przejmować się tym, że ktoś nazywa mnie grubą, jakby to miało mnie obrazić” – mówi w rozmowie z mediami. Dla Tess słowo „gruba” nie jest obelgą – to określenie, które może być neutralne lub nawet pozytywne, w zależności od intencji. „Nie mam problemu z byciem nazywaną plus-size. Problem pojawia się, gdy ktoś używa tych słów, by mnie upokorzyć” – dodaje.
Walka ze stereotypami
Holliday od lat staje w obliczu krytyki, która często przybiera formę osobistych ataków. Niektórzy zarzucają jej, że „promuje otyłość” lub „zachęca do niezdrowego stylu życia”. Takie komentarze, choć bolesne, nie powstrzymują jej przed kontynuowaniem misji. „Nigdy nie twierdziłam, że każdy musi wyglądać tak jak ja. Chodzi o to, by każdy miał prawo czuć się dobrze we własnej skórze” – podkreśla.
Jej przesłanie jest jasne: zdrowie i miłość do siebie nie są sprzeczne. Tess wierzy, że zawstydzanie kogokolwiek z powodu wyglądu nie prowadzi do pozytywnych zmian, a jedynie pogłębia poczucie wykluczenia. Zamiast tego promuje szacunek i akceptację – zarówno wobec siebie, jak i innych. „Nie proszę o aplauz. Proszę o zwykłą ludzką życzliwość” – mówi, zwracając uwagę na potrzebę zmiany w sposobie, w jaki rozmawiamy o ciałach.
Moc słów w cyfrowym świecie
W dobie mediów społecznościowych słowa mają ogromną siłę. Holliday doskonale zdaje sobie sprawę, że język, którego używamy, kształtuje rzeczywistość. „To, jak mówimy o sobie i innych, ma znaczenie. Słowa mogą budować lub niszczyć” – zauważa. W Internecie, gdzie anonimowość często zachęca do hejtu, Tess staje się głosem rozsądku, przypominając, że każdy komentarz niesie za sobą konsekwencje.
Jako influencerka z milionami obserwujących, Tess wykorzystuje swoją platformę, by edukować i inspirować. Jej posty to nie tylko zdjęcia z sesji zdjęciowych, ale też szczere refleksje na temat samoakceptacji, presji społecznej i walki z uprzedzeniami. „Chcę, by ludzie przestali oceniać innych przez pryzmat ich wyglądu. Wszyscy zasługujemy na szacunek” – podkreśla.
Przeciwko kulturze zawstydzania
Krytyka, z którą zmaga się Holliday, często koncentruje się na jej obecności w mainstreamowych mediach. Pojawienie się na okładkach prestiżowych magazynów, takich jak „Cosmopolitan” czy „Vogue”, wywołało burzę dyskusji. Dla jednych to przełom w reprezentacji różnorodności, dla innych – kontrowersyjny krok. Tess jednak pozostaje niewzruszona. „Nie jestem tu, by wszystkich zadowolić. Jestem tu, by pokazać, że każdy ma prawo do przestrzeni w świecie mody i mediów” – mówi.
Jej obecność w branży, tradycyjnie zdominowanej przez wąskie kanony piękna, to rewolucja. Tess udowadnia, że modelka plus-size może być równie inspirująca i profesjonalna, co jej szczuplejsze koleżanki. Jej praca to nie tylko modeling, ale też walka o większą inkluzywność i zmianę narracji wokół ciał, które nie mieszczą się w standardowym rozmiarze.
Zdrowie a samoakceptacja
Jednym z najczęściej powtarzanych zarzutów wobec Tess jest rzekome „gloryfikowanie niezdrowego stylu życia”. Modelka stanowczo odpiera te oskarżenia, tłumacząc, że zdrowie to indywidualna kwestia, której nie można oceniać na podstawie wyglądu. „Możesz kochać siebie i dbać o swoje zdrowie jednocześnie. Te rzeczy się nie wykluczają” – podkreśla.
Holliday zachęca do rozmowy o zdrowiu w sposób holistyczny, uwzględniający zarówno aspekty fizyczne, jak i psychiczne. Dla niej kluczowe jest, by ludzie czuli się komfortowo we własnej skórze, zamiast poddawać się presji społecznej. „Zawstydzanie nigdy nie motywuje do zmiany. Wsparcie i akceptacja – to działa” – mówi, opierając się na własnych doświadczeniach.
Przesłanie dla świata
Tess Holliday nie walczy o to, by każdy podzielał jej poglądy. Jej celem jest stworzenie przestrzeni, w której różnorodność ciał będzie celebrowana, a nie krytykowana. „Nie chodzi o to, by wszyscy wyglądali tak jak ja. Chodzi o to, by każdy miał prawo być sobą bez strachu przed osądem” – tłumaczy.
Jej historia to inspiracja dla tych, którzy czują się wykluczani z powodu swojego wyglądu. Tess pokazuje, że można być pewną siebie, odnoszącą sukcesy osobą, niezależnie od rozmiaru. Jej obecność w mediach to przypomnienie, że piękno jest subiektywne, a prawdziwa siła tkwi w autentyczności.
Przyszłość ruchu body positivity
Dzięki takim osobom jak Tess Holliday ruch body positivity zyskuje na sile. Coraz więcej marek, projektantów i mediów otwiera się na różnorodność, dostrzegając, że konsumenci chcą widzieć prawdziwych ludzi, a nie tylko wyidealizowane wizerunki. Jednak przed nami jeszcze długa droga. Stereotypy dotyczące wyglądu wciąż mają się dobrze, a hejt w Internecie pozostaje codziennością dla wielu.
Tess nie zamierza się poddawać. Jej misją jest dalsze edukowanie, inspirowanie i burzenie murów nietolerancji. „Chcę, by przyszłe pokolenia dorastały w świecie, gdzie nikt nie czuje się mniej wartościowy z powodu swojego ciała” – mówi.
Co sądzisz o przesłaniu Tess Holliday? Czy jej walka o akceptację może zmienić sposób, w jaki postrzegamy piękno? Podziel się swoimi refleksjami i dołącz do rozmowy o tym, jak budować bardziej inkluzywne społeczeństwo.