w

Matka zadała 56 ciosów nożem. 12-latka jeszcze żyła, kiedy znalazł ją ojciec.

Tragedia wstrząsnęła społecznością lokalną, gdy 33-letnia kobieta zamordowała swoje dwie córki – 12-letnią i roczną dziewczynkę. Okrutne przestępstwo miało miejsce kilka tygodni temu, jednak śledztwo ujawniło, że matka zaplanowała tę zbrodnię wcześniej. Jej postępowanie budzi pytania o naturę jej osobowości i motywy takiego brutalnego czynu.

Pewnego dnia, partner kobiety wrócił do domu i zastał zamknięte drzwi. Bezskutecznie próbował dostać się do środka, uderzając w drzwi i próbując przyciągnąć uwagę kobiety. Wiedział, że jego partnerka przebywa w domu z ich dziećmi, więc natychmiast wezwał pomoc. Sąsiedzi, którzy słyszeli hałas, również zaalarmowali policję i lokalnego ślusarza. Wkrótce na miejscu pojawiły się służby ratunkowe, w tym personel Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Policjant, który wszedł pierwszy do mieszkania, doświadczył wstrząsającej sceny, której nigdy nie zapomni.

Podczas kilkusekundowej ciszy, podczas próby otwarcia zamka, usłyszał płacz dziecka, który jednak nagle ucichł. To był moment, w którym policjant zobaczył 33-letnią kobietę leżącą w kałuży krwi. Jednak nikt nie spodziewał się, że w głębi mieszkania czeka jeszcze bardziej makabryczne odkrycie. Roczna dziewczynka była martwa, a starsza siostra wciąż walczyła o życie i była przytomna. Funkcjonariusz uspokoił ją, zapewniając, że wkrótce przyjadą pogotowie i udzielą jej pomocy. W tym strasznym momencie, dziewczynka powiedziała, że brakuje jej sił. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, nie udało się uratować 12-latki. Jedyna ocalała z tej tragedii była matka, która została natychmiast aresztowana.

Po zatrzymaniu, matka przeszła badanie psychiatryczne, które wykazało, że była w pełni przy zdrowych zmysłach w momencie popełnienia zbrodni. Jednak zdiagnozowano u niej osobowość narcystyczną i łagodne deficyty poznawcze. Eksperci są jednomyślni co do tego, że liczba ran zadanych córkom wynikała z gniewu i złości, które przeniosła na swoje dzieci. Ta zatrważająca analiza psychologiczna sugeruje, że matka prawdopodobnie żyła w świecie, w którym jej własne potrzeby i emocje były priorytetem ponad dobro i bezpieczeństwo jej dzieci. To zdumiewające, jak ludzka psychika może doprowadzić do tak skrajnych i nieodwracalnych aktów przemocy.

Prokurator prowadzący sprawę nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących w zachowaniu matki. Złożone diagnozy psychiatryczne wykluczyły obecność jakichkolwiek zaburzeń psychicznych, które mogłyby obniżyć jej poczytalność. To oznacza, że była zdolna do świadomego i celowego działania, gdy dopuściła się tych morderstw.

Tak makabryczne zbrodnie budzą pytanie o odpowiedzialność społeczeństwa za ochronę najsłabszych członków. W przypadku tej rodziny, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej miał kontakt z matką i jej dziećmi, ale nie zdołał wykryć żadnych znaków, które wskazywałyby na tak potencjalnie drastyczne zachowanie. Wnioskując z tych tragicznych wydarzeń, istnieje pilna potrzeba doskonalenia systemu wsparcia społecznego i działań interwencyjnych w przypadkach, gdzie dzieci są narażone na ryzyko przemocy i zaniedbań.

Odpowiedzialność karząca również musi być proporcjonalna do popełnionych przestępstw. Prokurator żądał kary dożywocia dla matki, z możliwością ewentualnego wcześniejszego zwolnienia po 35 latach. Ta decyzja ma na celu zapewnienie, że sprawczyni tego okrutnego czynu zostanie pozbawiona wolności na resztę swojego życia. Jednocześnie uwzględnia się możliwość ewentualnej resocjalizacji i powrotu do społeczeństwa, ale dopiero po długotrwałym okresie odbywania kary.

Ta tragedia powinna również skłonić nas do refleksji nad naszym indywidualnym i zbiorowym zaangażowaniem w ochronę dzieci. Każdy z nas ma moralny obowiązek czuwać nad bezpieczeństwem najmłodszych członków społeczeństwa. Musimy zwracać uwagę na sygnały wskazujące na przemoc domową, zaniedbania czy nietypowe zachowania, i natychmiast zgłaszać takie przypadki odpowiednim służbom.