w

Kiedy włożyłam sobie na talerz obiad, zdenerwowany mąż wyrwał mi go i powiedział, że mam schudnąć.

Mam na imię Patrycja, mam 36 lat i od sześciu lat jestem szczęśliwą żoną oraz mamą trójki dzieci. Moje życie wypełniają codzienne obowiązki związane z opieką nad pięcioletnim Arturem, trzyletnią Marysią i moim najmłodszym synkiem, Leonem, który ma zaledwie sześć miesięcy.

Bycie matką to ogromna radość, ale również nieustanne wyzwanie. Codzienne obowiązki zajmują niemal całą moją energię, przez co na inne rzeczy, w tym czas dla siebie, brakuje mi przestrzeni.

Spotkanie miłości mojego życia

Gdy miałam już blisko trzydzieści lat, zaczęłam myśleć, że być może nie dane mi będzie znaleźć kogoś, z kim stworzę rodzinę. Większość moich znajomych już założyła rodziny, a ja skupiałam się na karierze, przez co mój czas pochłaniała głównie praca. Wszystko zmieniło się, gdy w moim życiu pojawił się Aleksander – wysoki, przystojny mężczyzna o sportowej przeszłości, obecnie pracujący jako kierownik działu.

Początkowo nie sądziłam, że między nami może rozwinąć się coś poważnego. Jednak po pewnym czasie nasze relacje zaczęły nabierać coraz większej głębi. Momentem przełomowym było to, gdy przedstawił mnie swojej matce – wtedy wiedziałam, że traktuje nasz związek poważnie.

Wsparcie od teściowej

Od pierwszych chwil znajomości moja teściowa okazała się dla mnie ogromnym wsparciem. Przyjęła mnie z otwartymi ramionami i od początku była bardzo przychylna. Z czasem to właśnie ona delikatnie namawiała Aleksandra, byśmy wzięli ślub, co w końcu zrealizowaliśmy. Po ślubie życie nabrało tempa – w krótkim czasie urodził się Artur, a ja postanowiłam odejść z pracy, by poświęcić się w pełni macierzyństwu.

Teraz, będąc na urlopie macierzyńskim, koncentruję się na opiece nad dziećmi, które są w domu – ani Artur, ani Marysia nie chodzą do przedszkola. Artur uczęszcza na dodatkowe zajęcia z tańca i rysunku, a ja sama uczę Marysię w domu, by zapewnić jej jak najlepszy start.

Problemy z wagą i samopoczuciem

Jednak życie po porodach przyniosło ze sobą pewne trudności. Kiedyś byłam szczupłą kobietą – ważyłam 49 kilogramów i regularnie odwiedzałam siłownię. Obecnie, po trójce dzieci, moja waga wynosi około 80 kilogramów, co dla mnie samej jest dużym wyzwaniem.

Z powodu natłoku obowiązków brakuje mi czasu na regularne ćwiczenia. Kiedy próbuję coś zrobić w domu, dzieci szybko mnie rozpraszają. Zdarza się, że brakuje mi sił nawet na najprostsze czynności, które kiedyś były dla mnie codziennością.

Zmienna reakcja męża

Początkowo Aleksander traktował moją zmianę wyglądu z przymrużeniem oka, nazywając mnie „kuleczką” czy „pluszakiem”. Te słowa brzmiały jak żart, ale z czasem jego ton uległ zmianie. Obecnie coraz częściej wyraża swoje niezadowolenie z mojego wyglądu.

Pewnego razu podczas obiadu odebrał mi dwa kawałki mięsa z talerza, twierdząc, że powinnam schudnąć. Dodał też, że jeśli kiedyś zwróci uwagę na inną kobietę, będzie to moja wina. Te słowa bardzo mnie zabolały, chociaż wiedziałam, że moja nadwaga rzeczywiście stanowi problem.

Brak czasu na siebie

Czasami marzę o chwili tylko dla siebie – o wyjściu na manicure, pedicure czy masaż. Niestety, takie małe przyjemności są obecnie poza moim zasięgiem, zarówno z braku czasu, jak i środków finansowych. Moje domowe zabiegi ograniczają się do prostych maseczek, ale to niewiele zmienia.

Aleksander dobrze zarabia, ale większość naszych dochodów przeznaczamy na potrzeby dzieci, opłaty za mieszkanie, kredyty i wsparcie finansowe dla jego mamy. Musi też odpowiednio wyglądać w pracy, co generuje dodatkowe wydatki. W tej sytuacji nie ma miejsca na moje zachcianki czy osobiste potrzeby.

Kryzys pewności siebie

Każda próba znalezienia nowych ubrań to dla mnie prawdziwe wyzwanie. Kiedyś, mając szczupłą sylwetkę, zakupy były przyjemnością. Teraz każda przymiarka wpędza mnie w kompleksy. Ubrania nie leżą tak, jakbym chciała, a ja coraz bardziej tracę pewność siebie.

Z czasem straciłam nadzieję na powrót do dawnej formy. Zaczęłam wątpić, czy kiedykolwiek znów poczuję się atrakcyjna. Moje ciało zmieniło się tak bardzo, że przestałam wierzyć w możliwość odzyskania dawnej sylwetki.

Wsparcie teściowej

W tej sytuacji jedyną osobą, na którą mogę liczyć, jest moja teściowa. Mam nadzieję, że nie dopuści, by Aleksander odsunął się od naszej rodziny, i przypomni mu, jak ważne jest wsparcie bliskich. Mimo trudności, jakie napotykam, wciąż kocham mojego męża i dzieci. Jednak coraz częściej czuję się zagubiona.

Staram się ze wszystkich sił, by sprostać oczekiwaniom, jakie stawia przede mną codzienność, ale czasem czuję, że to za mało. Wierzę jednak, że znajdę w sobie siłę, by zadbać o siebie i swoją rodzinę. Potrzebuję tylko odrobiny czasu, wsparcia i wiary w to, że warto walczyć o siebie.