Historia psa o imieniu Niki z wyspy Sachalin w Rosji obiegła media na całym świecie i wywołała falę oburzenia. To opowieść o zdradzie, okrucieństwie i braku empatii wobec bezbronnego stworzenia. Kiedy para zadeklarowała, że chce adoptować psa ze schroniska, wydawało się, że to będzie początek szczęśliwej historii. Jednak prawda okazała się znacznie bardziej przerażająca.
Małżeństwo, którego tożsamość nie została ujawniona, odwiedziło schronisko na wyspie Sachalin w nadziei, że znajdą lojalnego towarzysza życia. Po zapoznaniu się z kilkoma psami wybrali suczkę o imieniu Niki. Zapewnili personel schroniska, że mają dobre intencje i chcą zapewnić bezpieczny i kochający dom swojemu przyszłemu pupilowi.
Jednak kilka dni po adopcji wolontariuszka schroniska postanowiła odwiedzić nowy dom Niki, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Co zobaczyła, przeraziło ją do głębi. Zamiast szczęśliwego psa, zastała przerażający widok. Para twierdziła, że Niki uciekła, ale dziwny zapach, który unosił się wokół domu, skłonił wolontariuszkę do dalszych badań.
Okazało się, że to nie pieczone mięso, a fetor rozkładających się zwłok Niki. Cały czas, podczas gdy małżeństwo udawało, że pies uciekł, trzymali jej zwłoki na werandzie. To okrucieństwo nie zna granic, a działania tej pary przekroczyły wszelkie ludzkie wyobrażenia.
Dyrektor schroniska, Irina Savitskaya, natychmiast zgłosiła sprawę na policję. Teraz domaga się ona, aby sprawcy ponieśli surowe konsekwencje swojego okrutnego czynu. Wszyscy, którzy słyszeli o tej straszliwej historii, jednogłośnie potępiają postępowanie małżeństwa i apelują o surową karę za znęcanie się nad zwierzętami.
Ta makabryczna historia jest przestrogą przed lekceważeniem adopcji zwierząt. Zobowiązanie do opieki nad zwierzęciem to poważna decyzja, która wymaga empatii, troski i odpowiedzialności. Niestety, Niki zapłaciła najwyższą cenę za brak współczucia swoich opiekunów.