w

Z testamentu wynikało, że mąż zostawił mnie z niczym. Wszystko zapisał kobiecie, której nawet nie znałam.

Dorastaliśmy z Mikołajem w tej samej dzielnicy, choć nasze ścieżki długo się nie przecinały. On był ode mnie starszy o dwa lata, więc w czasach szkolnych ledwie się mijaliśmy. Dopiero po latach, za sprawą wspólnych znajomych, odkryliśmy, że uczęszczaliśmy do tej samej szkoły, ale to był dopiero początek naszego bliższego poznania.

Mikołaj wybrał drogę inżyniera, kończąc studia na politechnice, podczas gdy ja kształciłam się na nauczycielkę. On od zawsze fascynował się naprawą urządzeń i technologią, ja natomiast z pasją oddawałam się sztuce i muzyce. Mimo że nasze zainteresowania znacząco się różniły, to właśnie te kontrasty nas do siebie przyciągnęły.

Początki naszej wspólnej drogi

Nasza historia zaczęła się na przyjęciu urodzinowym mojej bliskiej koleżanki. To Mikołaj zrobił pierwszy krok, proponując, że mnie odprowadzi do domu. Ten gest szybko przerodził się w coś więcej. Zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu, a długie spacery i rozmowy stały się naszą codziennością.

Zachwycał mnie swoim podejściem do życia i kulturą, a z każdym dniem utwierdzałam się w przekonaniu, że to właśnie z nim chcę spędzić resztę życia. Po zaledwie dziesięciu miesiącach znajomości, podjęliśmy decyzję o ślubie. Wtedy byłam pewna, że to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

Nowe wyzwania po narodzinach córki

Niedługo po ślubie, nasza rodzina się powiększyła – na świat przyszła nasza córka. To wydarzenie zmieniło wszystko. Mikołaj poczuł ciężar odpowiedzialności i postanowił szukać bardziej stabilnego źródła dochodu. W tamtych czasach, nawet będąc specjalistą w swojej dziedzinie, trudno było utrzymać rodzinę.

Mikołaj zaczął angażować się w handel, gdzie trzeba było mieć smykałkę do robienia interesów – tanio kupić, drożej sprzedać. Ja także, pomimo swoich wcześniejszych ambicji, zaczęłam go wspierać w tej działalności, by wspólnie zapewnić naszym dzieciom godne życie.

Drugie dziecko i stabilizacja

Po dwóch latach od narodzin córki, nasza rodzina ponownie się powiększyła, tym razem o syna. Nasze życie zaczęło nabierać stabilizacji. Otworzyliśmy własną firmę, a sytuacja finansowa zaczęła się poprawiać.

Choć początki były trudne, nauczyliśmy się przezwyciężać przeciwności. Nasza ciężka praca zaczęła przynosić owoce, a dzieci mogły dorastać w stabilnym domu, pełnym miłości i bezpieczeństwa.

Sukces zawodowy i prywatne szczęście

Kiedy nasze dzieci dorosły i zaczęły zakładać własne rodziny, my z Mikołajem mogliśmy skupić się na sobie. Cieszyliśmy się życiem, korzystając z dobrodziejstw, które przyniosły lata ciężkiej pracy.

Częste wyjazdy, kolacje w restauracjach, koncerty – to były chwile, które sprawiały nam radość. Mikołaj zaczął realizować swoje pasje, takie jak myślistwo czy jazda na quadach. Żyliśmy pełnią życia, a zdrowie dopisywało, co było dla nas największym błogosławieństwem.

Niespodziewany zwrot wydarzeń

Niestety, nasza szczęśliwa codzienność została brutalnie przerwana. Mikołaj od dłuższego czasu zmagał się z kaszlem, ale lekceważył objawy, przypisując je swoim nawykom. W końcu trafił do szpitala, lecz nikt z nas nie spodziewał się najgorszego.

Byliśmy przekonani, że to tylko chwilowa niedyspozycja. Jednak nie wrócił do domu. Pożegnaliśmy go, a ja zostałam sama, z pustką, której nic nie mogło wypełnić.

Ostatnia wola i bolesna prawda

Kilka dni po pogrzebie odczytano testament Mikołaja. Spodziewałam się, że pożegnalny list, który zostawił, będzie zawierał ciepłe słowa dla rodziny, ale ostatnie zdania mną wstrząsnęły.

Okazało się, że większą część swojego majątku przeznaczył na rzecz kobiety o imieniu Ewa, której nigdy wcześniej nie poznałam. Mikołaj nie zostawił nic naszym dzieciom, uznając, że są już samodzielni, a cały majątek przypadł osobie, o której istnieniu nie miałam pojęcia.

Kto to była Ewa?

Byłam zdruzgotana i pełna pytań. Postanowiłam spotkać się z Ewą, by zrozumieć, kim była ta kobieta i jaką rolę odegrała w życiu mojego męża. Okazała się młodą, atrakcyjną kobietą, ale nie chciała udzielić mi żadnych odpowiedzi. Unikała rozmowy, co tylko potęgowało moje wątpliwości.

Zrozumiałam, że Mikołaj prowadził podwójne życie, a wyjazdy, które tłumaczył jako spotkania z przyjaciółmi czy wypady na ryby, w rzeczywistości były czasem spędzonym z nią.

Jak sobie poradzić?

Nigdy nie przypuszczałam, że Mikołaj ukrywał przede mną taką tajemnicę. Wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego zdecydował się zapisać cały majątek kobiecie, która nie miała nic wspólnego z naszą rodziną. Zastanawiam się, co tak naprawdę czuł do niej – czy była to miłość, czy tylko poczucie obowiązku?

Rozważam podjęcie działań prawnych, by dowiedzieć się więcej o tej relacji. Życie w niepewności jest dla mnie nie do zniesienia, a jeśli są jakieś odpowiedzi, chcę je poznać, choćby kosztem trudnej prawdy.