w

Córki stwierdziły, ze jestem samolubna, choć zawsze się dla nich poświęcałam, bo w końcu mam własne życie.

Wielu ludzi podziela przekonanie, że matka powinna poświęcić swoje życie dla dzieci. Przez długi czas sama byłam tego zdania. Uważałam, że zawsze muszę stawiać potrzeby moich córek ponad własne pragnienia. Jednak los postawił przede mną nowe wyzwania, które skłoniły mnie do przemyślenia mojego podejścia.

Jestem matką dwóch dorosłych dziewczyn, które oczekiwały ode mnie nieustannego poświęcenia. Tym razem jednak zdecydowałam się wybrać siebie.

Trudne początki – samotne macierzyństwo

Zostałam matką w młodym wieku. Myślałam, że znalazłam mężczyznę swojego życia, ale okazało się, że nie zasługiwał on na zaufanie. Po narodzinach mojej młodszej córki, Lucyny, mój mąż po prostu zniknął z naszego życia. Od tamtej chwili zostałam sama z dwójką małych dzieci, co okazało się nie lada wyzwaniem.

Te lata były niezwykle trudne. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić dziewczynkom godne życie, mimo braku wystarczających środków i wsparcia. Nasz mały dom na wsi wymagał stałej uwagi i starań, ale zawsze dążyłam do tego, aby wychować moje córki najlepiej, jak potrafiłam.

Zmiana losu i niespodziewany spadek

Moje życie zaczęło się zmieniać, gdy moja starsza siostra Ela, która mieszkała w mieście, zaczęła ciężko chorować. Postanowiłam przenieść się do niej, aby jej pomóc. Nie mogłam uwierzyć, jak różne było nasze życie. Ela nigdy nie miała dzieci ani męża, więc wszystkie swoje zasoby przeznaczała wyłącznie na siebie. Jej podejście do życia z czasem zaczęło mnie fascynować.

Kiedy Ela odeszła, okazało się, że odziedziczyłam po niej duże mieszkanie w mieście. Wiele osób w mojej sytuacji z pewnością sprzedałoby tę nieruchomość, aby wesprzeć swoje dzieci. Ja jednak po raz pierwszy w życiu zaczęłam myśleć o sobie. Moje córki przywykły do tego, że zawsze stawiałam ich potrzeby na pierwszym miejscu, więc były przekonane, że również tym razem postąpię tak samo.

Decyzja o życiu na własnych zasadach

Jedna z moich córek z mężem wzięła kredyt hipoteczny, licząc na moją pomoc w jego spłacie, a druga, oczekująca trzeciego dziecka, marzyła o kupnie własnego mieszkania. Już miały zaplanowane, jak wykorzystają pieniądze, których jeszcze nie miały. Jednak ja podjęłam inną decyzję – po raz pierwszy postawiłam siebie na pierwszym miejscu.

Zamiast sprzedać mieszkanie, wprowadziłam się do niego. Zakochałam się w życiu w mieście, gdzie miałam przestrzeń, o której wcześniej mogłam tylko marzyć. Przede wszystkim zaczęłam żyć dla siebie. Doświadczyłam uczucia wolności, którego nigdy wcześniej nie zaznałam. Przez lata moje życie kręciło się wokół innych, a teraz zyskałam szansę, by zacząć wszystko na nowo, według własnych zasad.

Konsekwencje mojej decyzji

Nie zaskoczyło mnie, że moje córki były wściekłe. Nie mogły zrozumieć, jak mogłam podjąć taką decyzję. Przywykły do tego, że zawsze mogły na mnie liczyć, że byłam ich niezawodną podporą. Tym razem jednak postanowiłam, że to moje życie jest najważniejsze. Być może był to dla nich szok, ale dla mnie była to ulga.

Przez wiele lat nieustannie poświęcałam się dla innych – najpierw dla męża, który mnie opuścił, a następnie dla córek. Teraz wreszcie postanowiłam być dla siebie. Oczywiście, nie obyło się bez konsekwencji. Moje relacje z córkami pogorszyły się drastycznie. Były zranione i rozczarowane moim wyborem, a komunikacja między nami praktycznie zamarła. Oskarżały mnie o egoizm.

Samolubna matka czy kobieta, która w końcu myśli o sobie?

Czy jestem egoistką? W oczach moich córek z pewnością tak. Ja jednak postrzegam to inaczej. Przez wiele lat oddawałam im wszystko, co miałam. Moje życie było podporządkowane ich pragnieniom i potrzebom. Teraz, gdy same mają swoje rodziny, uznałam, że czas pomyśleć o sobie.

Dopiero teraz, w mieście, z dala od wiecznego poświęcania się innym, odkryłam, co znaczy być naprawdę szczęśliwą. Życie, które żyje się dla siebie, może przynieść wiele radości.

Kto ma rację?

Każdy ma swoją perspektywę. Moje córki oczekiwały, że znów stanę na wysokości zadania i poświęcę się dla nich. Ja natomiast zrozumiałam, że życie jest zbyt krótkie, by nie stawiać swoich potrzeb na pierwszym miejscu. Po latach wyrzeczeń zasługuję na to, by cieszyć się swoim życiem. Nie żałuję podjętej decyzji, chociaż boli mnie, że straciłam kontakt z córkami. Ale czy można mnie winić za to, że w końcu zaczęłam żyć?

Każdy z nas staje przed wyborami, które mają wpływ na nasze życie. Dla mnie nadszedł czas, by w końcu postawić na siebie. Nie wiem, czy moje córki kiedykolwiek to zrozumieją, ale jedno jest pewne – wreszcie czuję się wolna.