w

Nie pojmuję dlaczego córka z zięciem zdecydowali się na dziecko właśnie teraz. Oboje robią kariery, a dzieckiem zajmuje się niania.

Zastanawiam się, dlaczego moja córka i jej mąż zdecydowali się na powiększenie rodziny właśnie teraz, gdy oboje całkowicie oddani są karierze. Praca jest dla nich najwyższym priorytetem, a na rodzinę pozostaje niewiele miejsca w ich zabieganym życiu.

Zrozumiałe jest, że zawodowe ambicje mają ogromne znaczenie, szczególnie gdy przynoszą satysfakcję i korzyści nie tylko finansowe, ale i społeczne. Jednak w tym wszystkim pojawia się pytanie – dlaczego decydują się na dziecko, gdy brakuje im czasu, by poświęcić mu odpowiednią uwagę i troskę?

Dziecko w rękach obcych

Większość obowiązków związanych z wychowaniem dziecka powierzono niani. Moja córka i jej mąż, zajęci codziennymi sprawami, widują swoje dziecko zaledwie o poranku i wieczorem, krótko przed snem. Nawet gdy zdarzy im się dzień wolny, niewiele to zmienia w ich rutynie.

Nie biorą aktywnego udziału w wychowaniu swojego syna. Co gorsza, nie są zainteresowani, bym ja, jako babcia, zaangażowała się w te obowiązki. Jestem przekonana, że dziecko mogłoby zyskać na bliskiej relacji z rodziną, zamiast być wychowywane przez obcą osobę, nawet jeśli ta niania jest bardzo kompetentna.

Brak wsparcia ze strony rodziny

Matka mojego zięcia od samego początku wycofała się z wszelkiej pomocy, już w trakcie ciąży mojej córki. Stwierdziła, że ze względu na swoje zdrowie nie jest w stanie angażować się w opiekę nad wnukiem, co nie było zaskoczeniem. Twierdziła, że swoje wychowawcze obowiązki wypełniła lata temu i nie zamierza ich ponownie podejmować.

Córka i zięć są na tyle zamożni, że stać ich na zatrudnienie opiekunki. Ich życie koncentruje się wokół pracy, a wszystko inne jest dostosowane do ich zawodowych priorytetów. To niania jest tą, która spędza z dzieckiem najwięcej czasu, podczas gdy oni oboje oddają się swoim ambicjom.

Zimne, puste gniazdo

Dom, w którym mieszkają, nie przypomina rodzinnego gniazda, lecz bardziej luksusowy hotel, gdzie wszystko zleca się zewnętrznym firmom. Mieszkanie zostało kupione przez pośrednika, remont przeprowadził architekt, a codzienne obowiązki, takie jak sprzątanie czy gotowanie, również są wykonywane przez osoby z zewnątrz.

Niestety, umyka im wiele z najważniejszych momentów w życiu dziecka. Pierwsze kroki, pierwsze słowa, pierwszy ząbek – to wszystko relacjonuje im niania, bo sami nie mieli okazji być świadkami tych chwil. Nie potrafię zrozumieć, jak można tak beztrosko przegapić te wyjątkowe wydarzenia.

Niezmienność priorytetów

Kiedy moja córka zaszła w ciążę, miałam nadzieję, że to zmieni jej podejście do życia. Liczyłam, że macierzyństwo skłoni ją do refleksji i pozwoli zwolnić tempo. Miałam nadzieję, że odnajdzie radość w byciu matką, że poświęci więcej czasu swojemu dziecku.

Jednak nic się nie zmieniło. Córka pracowała niemalże do dnia porodu, a kiedy urodził się syn, bardzo szybko wróciła do zawodowych obowiązków. Zaledwie kilka miesięcy po narodzinach, opiekę nad dzieckiem przejęła niania, a moja córka kontynuowała swoje zawodowe życie w pełnym wymiarze.

Poświęcenie dla dziecka?

Próbowałam przekonać córkę, że traci najważniejsze chwile z życia swojego syna. Starałam się jej wytłumaczyć, że te momenty są niepowtarzalne i że warto zwolnić, by móc je docenić.

Ona jednak miała swoją odpowiedź – robi to wszystko dla dobra dziecka. Twierdziła, że muszą pracować, aby zapewnić mu najlepsze warunki: dostęp do prywatnych zajęć, lekarzy, najlepszych możliwości edukacyjnych. Koszty utrzymania dziecka na najwyższym poziomie są dla nich najważniejsze.

Chłód emocjonalny

Niestety, choć materialnie dziecko ma zapewnione wszystko, co najlepsze, zauważam, że emocjonalnie zbliża się bardziej do niani niż do własnych rodziców. Mimo iż niania jest osobą bardzo kompetentną, to wciąż pozostaje kimś obcym, kto nie zastąpi prawdziwego ciepła rodzinnego.

Każda wizyta u nich sprawia mi ból, gdy widzę, jak moje jedyne wnuczę dorasta w takim chłodzie emocjonalnym, bez bliskiej obecności rodziny. To sytuacja, która bardzo mnie martwi.

Mój plan

Mieszkam w innym mieście i wciąż jestem aktywna zawodowo, jednak gdyby tylko moja córka pozwoliła, z chęcią zajęłabym się wnukiem. Choć do emerytury zostało mi jeszcze trochę czasu, czuję, że mam wystarczająco energii, by poświęcić się opiece nad nim.

Chciałabym zapewnić mu dom pełen miłości, spokoju i troski. Zamiast kosztownych zajęć dodatkowych, zabierałabym go na spacery, gotowałabym domowe posiłki i czytała bajki na dobranoc.

Brak zgody

Niestety, moja córka i zięć nie zgadzają się na to rozwiązanie. Uważają, że zatrudnienie profesjonalnej niani jest najlepszym wyjściem. Ja mogę odwiedzać wnuka, spędzać z nim czas, ale wyłącznie w ograniczonym zakresie.

Czuję, jakby ich dom był miejscem, gdzie emocje i więzi rodzinne są na samym końcu listy priorytetów. To przypomina internat, a nie dom, w którym dziecko otoczone jest miłością.

Obawa o przyszłość

Obawiam się, że córka i zięć mogą kiedyś żałować swoich decyzji, lecz wtedy może być już za późno. Często zastanawiam się, czy nie powinnam wcześniej przejść na emeryturę, sprzedać mieszkania i przenieść się bliżej nich.

Gdyby przynajmniej jedna osoba – babcia – mogła być obecna w życiu tego dziecka na co dzień, może dałoby się wypełnić tę lukę, którą pozostawiają zabiegani rodzice.