w

Nie przepadam za odwiedzinami u moich znajomych. Zamiast być gościem, muszę we wszystkim pomagać.

Od zawsze czerpałam ogromną przyjemność z przyjmowania gości. Uwielbiam momenty, kiedy mogę gościć znajomych, dbać o ich wygodę i sprawić, by czuli się u mnie jak najlepiej. To dla mnie nie tylko obowiązek, ale prawdziwa radość. Co ciekawe, chociaż uwielbiam zapraszać innych do siebie, sama bardzo rzadko odwiedzam innych. Ta rozbieżność w moim podejściu do gościnności staje się coraz bardziej wyraźna.

Od pięciu lat mam bliską relację z moją przyjaciółką Adrianną. Spotykamy się regularnie, dzielimy ważne chwile, a także wzajemnie powierzamy swoje tajemnice. Jednak, mimo że nasza przyjaźń jest silna, wizyty w jej domu nie sprawiają mi radości. Adrianna, będąc osobą o pedantycznych skłonnościach, trzyma się rygorystycznych zasad podczas przyjmowania gości. Zawsze po naszych spotkaniach prosi mnie o sprzątanie, mycie naczyń czy zamiatanie, co powoduje, że zamiast odpoczywać, czuję się, jakbym uczestniczyła w domowych obowiązkach.

Zmęczenie zamiast relaksu podczas spotkań

Za każdym razem, gdy wybieram się do Adrianny, przygotowuję się starannie – dbam o wygląd, robię makijaż, wybieram odpowiednie ubranie. Jednak po każdej wizycie czuję się bardziej wyczerpana niż odprężona. Mimo starań, by dostosować się do jej zasad, atmosfera podczas tych spotkań przypomina bardziej zadania do wykonania niż miły czas spędzony z przyjaciółką. Nawet mój ulubiony zapach perfum ulatnia się, ustępując woni kuchennych potraw.

Podobna sytuacja miała miejsce, gdy moja inna znajoma, Agata, zaprosiła mnie na swoje okrągłe urodziny. Oczekiwałam, że świętowanie odbędzie się w eleganckiej restauracji, jednak ku mojemu zaskoczeniu, Agata postanowiła urządzić przyjęcie w swoim mieszkaniu, które znajdowało się 60 km od miasta. Choć byłam trochę zaskoczona, postanowiłam wziąć udział w jej domowej imprezie. Niestety, zamiast beztroskiej zabawy, okazało się, że przyjdzie mi pomagać w organizacji.

Nieoczekiwany obowiązek na urodzinach

Po przyjeździe do mieszkania Agaty od razu zauważyłam, że była wykończona przygotowaniami. Zamiast cieszyć się z przybycia gości, wyglądała na zupełnie zdezorientowaną i przytłoczoną ilością pracy. Małe mieszkanie dodatkowo potęgowało uczucie ciasnoty i niekomfortu.

Zanim pozostali goście się pojawili, musiałam pomóc jej w kuchni, której rozmiary ledwo pozwalały na swobodne poruszanie się. Każda osoba, która pojawiła się na urodzinach, w jakiś sposób włączała się w przygotowania – zamiast cieszyć się imprezą, wszyscy byli zaangażowani w gotowanie i sprzątanie.

Przyjęcie pełne pracy, a nie zabawy

Całe to wydarzenie okazało się dla mnie bardziej męczące niż relaksujące. Chociaż reszta gości wydawała się dobrze bawić, podziwiając kulinarne zdolności Agaty, widziałam, że była wyczerpana. Uśmiechała się, ale widać było, że marzy tylko o jednym – odpoczynku.

Po tym, jak ostatni goście opuścili jej mieszkanie, nastał czas sprzątania. Zaskakująco, jej partner postanowił „uciec” od tego obowiązku, udając się prosto do łóżka, co tylko dołożyło nam pracy.

Wizyta pełna zmęczenia

Po wszystkim, kiedy w końcu zasnęłyśmy, było już dobrze po północy. Następnego dnia, gdy wróciłam do swojego domu, czułam się tak, jakbym przepracowała cały dzień, a nie wracała z urodzinowej imprezy. Zamiast poczucia zadowolenia i radości z czasu spędzonego ze znajomymi, czułam jedynie wyczerpanie.

Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w naszej kulturze goście muszą angażować się w przygotowania i sprzątanie po imprezach. Przypomniałam sobie moją wizytę w Holandii, gdzie podejście do gości jest zupełnie inne. Tam, gdy ktoś przychodzi w odwiedziny, nie pozwala się mu nawet zajrzeć do kuchni – wszystko jest przygotowane z myślą o jego komforcie.

Jak ja podchodzę do gościnności

W moim domu staram się, aby każdy gość czuł się mile widziany i zrelaksowany od samego początku. Wszystko przygotowuję zawczasu, aby moi znajomi mogli cieszyć się chwilą, bez konieczności angażowania się w jakiekolwiek prace. Dla mnie kluczowe jest to, by wizyta była dla nich momentem odprężenia, a nie dodatkowym obowiązkiem.

Dbam o to, by atmosfera była sprzyjająca odpoczynkowi, a stół nakryty na czas. Zamiast zmuszać moich gości do pracy, staram się, aby każda minuta spędzona w moim domu była dla nich przyjemnością. To dla mnie sposób na wyrażenie szacunku i wdzięczności za ich obecność.