w

Zapytałam przyszłej teściowej, czemu nie nauczyła swojego syna życia. On jedyne co potrafi, to leżeć przed TV i chodzić po barach.

Kiedy zdecydowałam się zamieszkać z Robertem, miałam nadzieję, że wspólne życie będzie opierać się na równym podziale obowiązków. Wierzyłam, że oboje, jako pracujące osoby, będziemy wspólnie dbać o naszą codzienność. Mimo że otwarcie wyraziłam swoje oczekiwania, Robert, choć zgadzał się z moimi słowami, chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, co to tak naprawdę oznacza.

Z czasem okazało się, że jego zrozumienie kwestii obowiązków domowych było bardzo powierzchowne. Chociaż na początku wydawał się być w porządku z ustaleniami, życie szybko zweryfikowało nasze plany. Codzienność przyniosła niespodziewane wyzwania, a ja zaczęłam czuć się przytłoczona.

Wspólne życie bez dzieci – próba generalna przed przyszłością

Wynajmujemy mieszkanie i oboje pracujemy na pełen etat. Na razie nie mamy dzieci, co teoretycznie powinno ułatwiać organizację życia codziennego. Jednak nawet teraz, kiedy powinniśmy dzielić się obowiązkami, czuję, że to ja ponoszę większy ciężar. Nowa rzeczywistość po przeprowadzce okazała się bardziej skomplikowana, niż przypuszczałam.

Z jednej strony cieszę się, że nie spieszymy się z planowaniem rodziny. Z drugiej strony dostrzegam, że Robert nie radzi sobie z podstawowymi obowiązkami domowymi. Jego zakres działań ogranicza się do robienia zakupów spożywczych i wymiany przepalonych żarówek. To, co wydawało mi się drobnymi czynnościami, w rzeczywistości stało się większym problemem, z którym muszę się mierzyć.

Rutyna dnia codziennego – wyzwanie dla naszego związku

Nasza codzienna rutyna stała się prawdziwym testem dla związku. Nawet w dni wolne, kiedy moglibyśmy spędzić czas wspólnie, Robert unika wszelkich obowiązków domowych. Nie oczekuję, że nagle stanie się ekspertem w kuchni, ale chciałabym, aby czasem pomógł w prostych zadaniach, jak sprzątanie, krojenie warzyw, czy choćby przetarcie stołu.

Te drobne czynności, które nie zajmują dużo czasu, wydają się dla niego nieosiągalne. Zamiast tego, woli spędzać czas przed telewizorem, przełączając kanały, podczas gdy ja zajmuję się gotowaniem i sprzątaniem. Często pyta mnie, czy obiad już jest gotowy, nawet nie zastanawiając się, ile pracy wymaga przygotowanie posiłku.

Porównania Roberta do mamy – źródło napięć

Gdyby lenistwo było jedynym problemem, być może potrafiłabym to jakoś zignorować. Niestety, Robert ma również zastrzeżenia do tego, jak gotuję czy organizuję domowe sprawy. Często porównuje mnie do swojej mamy, oczekując, że będę postępować według jej standardów.

To porównanie staje się coraz bardziej uciążliwe, zwłaszcza że Robert sam nie potrafi nawet wyprasować sobie koszuli. Dopiero teraz uświadamiam sobie, jak bardzo ważne jest, aby dobrze poznać partnera przed decyzją o wspólnym życiu.

Spotkanie z teściową – niespodziewany rozwój wydarzeń

Postanowiłam porozmawiać z mamą Roberta, licząc na jej wsparcie. Miałam nadzieję, że może ona przekona syna do większego zaangażowania w domowe sprawy. Niestety, jej odpowiedź była dla mnie dużym zaskoczeniem. Usłyszałam od niej: „Po co mu dziewczyna, jeśli sam miałby wszystko robić?” Te słowa były dla mnie jak zimny prysznic.

Przecież ja też pracuję i przyczyniam się do wspólnego budżetu, więc dlaczego miałabym być jedyną osobą odpowiedzialną za prowadzenie domu? Nikt nie pyta mnie, czy mam na to ochotę. To niesprawiedliwe, że oczekuje się ode mnie, bym była jednocześnie pracownicą i gospodynią domową, podczas gdy Robert bierze na siebie jedynie minimalny wysiłek.

Kłótnia i próba naprawienia sytuacji – gest Roberta

Nasza rozmowa zakończyła się kłótnią. Przez kilka dni unikaliśmy siebie, każdy z nas był przekonany o swojej racji. W końcu Robert przeprosił i obiecał, że ma dla mnie niespodziankę. W mojej głowie pojawiały się różne scenariusze, co to mogłoby być, ale rzeczywistość mnie zaskoczyła – Robert kupił zmywarkę.

Zamiast poczuć ulgę, zapytałam go, dlaczego uważa, że to właśnie zmywarka jest tym, czego potrzebuję najbardziej. Odpowiedź była dla niego trudna do przyjęcia i znów się obraził. W jego oczach ten gest miał rozwiązać wszystkie problemy, ale dla mnie to tylko powierzchowne działanie, które nie zmienia sedna sprawy.

Relacje z teściową – granice mojej cierpliwości

Przez cały czas starałam się zachować spokój i unikać konfrontacji z teściową, mimo że jej wtrącanie się w nasze sprawy stawało się coraz bardziej uciążliwe. Niestety, moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. Jej komentarze i oskarżenia sprawiają, że czuję się coraz bardziej sfrustrowana.

Zaczynam poważnie zastanawiać się nad tym, czy podjęłam właściwą decyzję, wybierając Roberta na swojego życiowego partnera. Czy nasz związek ma szansę przetrwać te trudności? Co powinnam zrobić, by poradzić sobie z tą sytuacją?