Decyzja o eutanazji zawsze wywołuje gwałtowne reakcje – od współczucia i zrozumienia po sprzeciw i moralne oburzenie. Tym razem jednak fala emocji była wyjątkowo silna. Wszystko za sprawą młodej, fizycznie zdrowej kobiety, która po kilkuletniej batalii prawnej otrzymała zgodę na zakończenie swojego życia.
Sprawa 29-letniej Zorayi ter Beek stała się symbolem jednej z najbardziej kontrowersyjnych debat współczesnej Europy: czy cierpienie psychiczne może być równie dotkliwe jak ból ciała i czy państwo ma prawo uznać je za podstawę do eutanazji.
Eutanazja jako temat dzielący społeczeństwo
Od lat eutanazja pozostaje jednym z najbardziej polaryzujących zagadnień etycznych i prawnych. Dla jednych jest aktem miłosierdzia i wyrazem poszanowania autonomii człowieka, dla innych – niebezpiecznym precedensem, który może prowadzić do nadużyć. Spór staje się jeszcze ostrzejszy, gdy mowa nie o chorobie nowotworowej czy terminalnym stadium schorzenia somatycznego, lecz o problemach natury psychicznej.
Właśnie dlatego informacja o pozytywnym rozpatrzeniu wniosku Zorayi ter Beek odbiła się szerokim echem. Wielu komentatorów nie kryło zdumienia, że osoba młoda, bez śmiertelnej choroby fizycznej, może uzyskać prawo do wspomaganego zakończenia życia.
Głosy sprzeciwu i głosy poparcia
Wraz z nagłośnieniem sprawy w mediach pojawiły się setki komentarzy. Część z nich była pełna empatii, inne – ostrej krytyki. Niektórzy zarzucali kobiecie egoizm, wskazując na cierpienie, jakie jej decyzja przyniesie rodzinie i bliskim. W takich wypowiedziach często pojawiały się argumenty dotyczące traumy, poczucia winy, wstydu czy zespołu stresu pourazowego, z którymi – zdaniem krytyków – będą musieli zmierzyć się ci, którzy zostaną.
JUST IN: 29-year-old Dutch woman who is perfectly healthy has been granted to k*ll herself by assisted su*cide.
Insane.
Zoraya ter Beek will soon be dead after officials in the Netherlands granted her request to take her own life.
Ter Beek has been wanting to take her own life… pic.twitter.com/gLLwVFMDOM
— Collin Rugg (@CollinRugg) May 17, 2024
Z drugiej strony nie brakowało osób podkreślających prawo jednostki do decydowania o własnym losie. Dla nich kluczowe było hasło: „moje ciało, mój wybór”. Wskazywali, że nikt z zewnątrz nie jest w stanie w pełni ocenić cudzego cierpienia, zwłaszcza gdy ma ono charakter psychiczny i trwa nieprzerwanie przez wiele lat.
Cierpienie, którego nie widać
Zoraya ter Beek przez długi czas zmagała się z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. Wśród diagnoz znalazły się m.in. autyzm, głęboka depresja, zaburzenia lękowe, doświadczenia traumatyczne oraz osobowość typu borderline. Co istotne, kobieta posiadała wykształcenie psychiatryczne, co – zdaniem niektórych – dodatkowo komplikowało odbiór jej decyzji. Była bowiem osobą doskonale świadomą mechanizmów psychicznych i dostępnych form leczenia.
Mimo wieloletnich prób terapii – od klasycznych form psychoterapii, przez farmakologię, aż po terapię elektrowstrząsową – jej stan nie ulegał poprawie. Wręcz przeciwnie: z czasem narastało poczucie beznadziei i przekonanie, że wszystkie dostępne możliwości zostały już wyczerpane.
Holenderskie prawo i długi proces decyzyjny
Holandia należy do wąskiego grona krajów, w których eutanazja jest legalna i ściśle uregulowana. Obowiązujące tam przepisy, funkcjonujące od początku XXI wieku, zakładają niezwykle restrykcyjne kryteria. Uzyskanie zgody na eutanazję nie jest ani szybkie, ani proste – w przypadku Zorayi ter Beek procedura trwała ponad trzy lata.
Wniosek podlegał wieloetapowej ocenie, obejmującej konsultacje z wieloma lekarzami i specjalistami. Każdy z nich musiał potwierdzić, że cierpienie pacjentki jest nie do zniesienia, trwałe oraz pozbawione realnej perspektywy poprawy. Co więcej, kobieta była wielokrotnie pytana, czy jest pewna swojej decyzji i informowana o możliwości wycofania wniosku na każdym etapie.
Eutanazja a choroby psychiczne
Choć przypadki eutanazji z powodów psychiatrycznych w Holandii wciąż należą do rzadkości, ich liczba stopniowo rośnie. To trend, który budzi niepokój części środowisk medycznych i organizacji społecznych. Krytycy obawiają się, że granica między leczeniem a rezygnacją z walki może stać się zbyt płynna.
Sama Zoraya wielokrotnie podkreślała, że osoby chore psychicznie są często niesprawiedliwie postrzegane jako niezdolne do racjonalnego myślenia. Jej zdaniem takie podejście jest krzywdzące i upraszczające. Zwracała uwagę, że holenderski system prawny działa od dekad i opiera się na licznych zabezpieczeniach, które mają chronić pacjentów przed pochopnymi decyzjami.
Między nadzieją a rezygnacją
W swoich wypowiedziach ter Beek nie ukrywała, że początki leczenia wiązały się z nadzieją. Jak wielu pacjentów, wierzyła, że kolejne terapie przyniosą ulgę. Z czasem jednak entuzjazm ustępował miejsca rozczarowaniu. Każda nieudana próba pogłębiała poczucie wyczerpania i emocjonalnego wypalenia.
Momentem przełomowym było dla niej zakończenie terapii elektrowstrząsowej. To wtedy, po zaakceptowaniu faktu, że medycyna nie ma jej już nic do zaoferowania, zdecydowała się na złożenie wniosku o eutanazję. Jak sama przyznawała, nie była to decyzja impulsywna, lecz rezultat długiego procesu wewnętrznego.
Rodzina, partner i ciężar decyzji
Jednym z najtrudniejszych aspektów całej sytuacji była relacja z bliskimi. Zoraya miała świadomość bólu, jaki jej wybór sprawi partnerowi, rodzinie i przyjaciołom. Towarzyszyło jej poczucie winy, a także strach – nie przed samą śmiercią, lecz przed reakcją otoczenia. Mimo to pozostawała konsekwentna.
Partner kobiety aktywnie uczestniczył w rozmowach z lekarzami, choć dla zachowania pełnej swobody wypowiedzi bywał proszony o opuszczenie gabinetu. Jego obecność w dniu śmierci była dla Zorayi niezwykle ważna i zgodna z jej wolą.
Ostatni etap i pytania bez jednoznacznych odpowiedzi
Do samego końca Zoraya ter Beek nie zmieniła zdania. Pomimo krytyki i negatywnych komentarzy znajdowała ukojenie w świadomości, że jej cierpienie wkrótce się zakończy. Zmarła 22 maja, w domu, który dzieliła z partnerem.
Jej historia pozostawiła po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. Czy prawo do godnej śmierci powinno obejmować także cierpienie psychiczne? Gdzie leży granica między ochroną życia a szacunkiem dla autonomii jednostki? Sprawa Zorayi ter Beek na długo pozostanie punktem odniesienia w debacie, która – jak się wydaje – dopiero się rozpoczyna.